poniedziałek, 24 czerwca 2013

Pierwsze koty za płoty - miesiąc bez glutenu, laktozy i soi...



Początki były ciężkie...

Pierwsze podejście skończyło się rzewnymi łzami po degustacji zakupionego gotowego ekologicznego chleba bez glutenu...Wtedy to do mnie dotarło, że albo będe musiała jeść ten "glut" do końca życia, albo zrezygnować z jedzenia pieczywa, co w tamtym momencie oznaczało dla mnie katastrofę nie do przejścia...

Mimo początkowej porażki i ogólnie słabego stanu wiedzy na temat żywności bezglutenowej postanowiłam się nie poddawać...Zaczęłam szukać w internecie i na moje szczęście znalazłam wiele przepisów na pieczywo i wszelakie potrawy bez glutenu i bez laktozy...Rozejrzałam się również w różnych sklepach tych tradycyjnych i tych ze zdrową żywnościa i okazało się, że mam dość spory wybór pieczywa gotowego, mieszanek do pieczenia...Po wielu próbach udało mi się znależć kilka rodzajów chleba, które jestem w stanie zjeść...Te własnoręcznie upieczone nawet ze smakiem :)

Kolejny problem stanowiło mleko. Faktem jest, że już od dłuższego czasu starałam się spożywać produkty mleczne bez laktozy, ale od miesiąca staram się unikać mleka krowiego w każdej postaci...Mleko potrzebne mi jest głównie jako dodatek do porannej kawy (czasami też popołudniowej)...Przetestowałam mleko migdałowe, ryżowe i migdałowo-ryżowe...Ciekawe jest to, że mleko migdałowe w zależności od producenta albo się nadaje do kawy latte, albo nie....Przetestowałam produkty 3-4 producentów i tylko w jednym przypadku kawa z tym mlekiem nadawała się do spożycia...Nie ma natomiast problemu z mlekiem ryżowym, wypróbowałam 3 rodzaje i za każdym razem kawa mi smakowała.

Niezłym wyzwaniem były również gotowe przekąski słone i słodkie...Na szczęście udało mi się znależć kilka produktów. Moim faworytami są czekolada z koziego mleka, czekolada z mleka ryżowego, chrupki z kaszy jaglanej no i chrupki kukurydziane, ale smakują inaczej niż te, które znam z dzieciństwa...Przy następnej wizycie w Polsce będę się nimi objadać, mam nadzieje, że są jeszcze w sprzedaży :) Słodkości staram się ogólnie produkować sama, dużo częściej niż kiedyś piekę ciasta bez dodatku mleka, z mąką ryżową, kukurydzianą lub kokosową...Ciężko znależć w sklepach świeże ciasta bez glutenu i laktozy więc pozostaje mi wyrób własny. Dlatego też ograniczyłam spożycie słodkości i słonych przekąsek.

W ostatnie upały doskwierał mi brak możliwości jedzenia tradycyjnych lodów z włoskiej lodziarni...mmmm :(...No cóż większość z nich jest robionych na mleku krowim, znalazłam sorbet truskawkowy, ale nawet jego nie mogłam zjeść, bo mam alergię na truskawki. Tu pomógł mi również internet, znalazłam wiele przepisów na lody bez glutenu i laktozy...moim faworytem, póki co, są  zblendowane i zamrożone owoce: mango, maliny i kiwi ( z kiwi muszę uważać ze względu na sporą zawartość histaminy). Znalazłam też bezglutenowy proszek do wyrobu lodów bez laktozy. Lody były nawet dobre, ale w przepisie trzeba było użyć mleka sojowego ( w ciągu tego miesiąca, jeden jedyny raz zjadłam cokolwiek zawierającego soję). Na dłuższą metę nie chcę używać soji (ze względu na estrogeny), dlatego następnym razem spróbuje zrobić te lody z mlekiem ryżowym.

Ostatni miesiąc był dla mnie czasem poszukiwań i  odkryć...Wiele się zmieniło. Zdecydowanie więcej czasu spędzam w kuchni. Szybkie jedzenie typu "fast-food" nie ma wstępu do mojej kuchni, ani do mego żołądka. Jem dużo bardziej świadomie i zdrowo. No i co najważniejsze już po mniej więcej tygodniu od wyeliminowania glutenu, laktozy i soji czułam się znacznie lepiej. Zniknęło permanentne uczucie zmęczenia, miałam znacznie więcej energii, efekt utrzymuję się do dziś. Po około dwóch tygodniach zniknęła mi egzema/wysypka z ramion, poprawia mi się cera, zniknęly uporczywe wypryski na szyi (które miałkam od kilku tygodni i żadem apteczny krem sobie z nimi nie radził) i większość niedoskonałości na twarzy. Buzia dużo mniej się błyszczy, jakby uregulowało się wydzielanie sebum. Wyciszyły się również niektóre dolegliwości związane z hashimoto: szumy w uszach, zaburzenia widzenia, bóle głowy...

Tak więc podsumowując ten miesiąć warto było zrezygnować z niektórych przyjemności...Przede mną jeszcze wiele miesięcy i lat, ale już się cieszę na wiele ciekawych przepisów i potraw, o których istnienu wcześniej nie miałam bladego pojęcia :)





1 komentarz:

  1. dopiero odkryłam Twoje artykuły, są bardzo ciekawe i czuję że mogę z nich dużo skorzystać...mam hashimoto z niedoczynnością od 8 lat a teraz jest naprawdę tragicznie :( planuję odrzucić gluten, soję i krowie mleko ..

    OdpowiedzUsuń